poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Rudo mi ;)

Diametralnie zmieniając swoje życie warto sobie pomóc. Mały szczegół odmieniony w wyglądzie dopinguje - potwierdzone info :) Przy zmianach osobistych wpadłam na świetny pomysł - zmieniam fryzurę! Mój genialny pomysł powstał w pracy, od razu pobiegłam po telefon i zadzwoniłam do Kreatora Stylu. Pani Sabina słysząc to, nie dowierzała, ale spełniła moje marzenie! Stworzyła na moich włosach tak piękny rudy kolor, że jest to nie do opisania. 

Druga wizyta - podbicie koloru, wykreowanie głębi i wielowymiarowości tak wielkiej, że aż zapiera dech w piersiach. Mogłoby się wydawać, że to tylko zmiana koloru włosów, nic specjalnego. A jednak to niemożliwe jak wiele mi pomógł. Stałam się bardziej wyrazista, pewna siebie i poczułam się tak piękna jak nigdy dotąd. W oczach płci przeciwnej stałam się bardziej interesująca i piękniejsza.

Pojawił się jednak problem - inny kolor włosów to też dobranie odpowiedniej pielęgnacji, kosmetyków itd. Blond potrzebował intensywnej pielęgnacji, gdyż włosy były bardziej narażone na działanie słońca, wiatru itd. Do tego pojawiał się żółty odcień. Ale co z rudym?! Wiedziałam, że moje włosy odżyją, staną się zdrowsze itp. Zapomniałam jednak o jednym ważnym aspekcie - wypłukiwaniu koloru. Z tym niestety nic kompletnie nie da się zrobić. Tak po prostu jest i to wszystko! Jedynym ratunkiem, żeby nie chodzić do fryzjera jest zakupienie pigmentu i maski do włosów i nakładaniu tego co dwa tygodnie. Jednak to nie był efekt który chciałam uzyskać. Najbardziej na świecie pragnęłam, żeby moje włosy delikatnie wpadały w czerwony odcień, a pigment ewidentnie tego nie robił. Moje włosy były rude, ale nie tak jak chciałam. Zaczęłam szperać, szukać, czytać itd. W końcu jest! Trafiona całkowicie przypadkowo - maska odświeżająca kolor Artego, kolor wiśniowy. 200 ml w cenie 35,90 zł. To był mój strzał w 10! Pięknie pachnie, robi czerwono-rudy odcień i cena jest rewelacyjna! To jest coś co każda rudowłosa powinna mieć w szafce, bo dzięki temu włosy pięknie pachną, są fantastycznie nawilżone a do tego, odzyskują swój kolor i blask! A przy rudościach to jest najważniejsze :) 

wtorek, 20 października 2015

Konturowanie w Sephorze

Niedawno dostałam paczkę od buzzar.eu z zaproszeniami na profesjonalną sesję makijażu w Sephorze. Byłam zachwycona, bo zawsze chciałam zobaczyć jak robi to profesjonalista. W paczce znajdowało się 6 zaproszeń - jedno dla mnie i 5 dla moich koleżanek. Do tego prezent  ołówek z podwójną końcówką do konturowania twarzy. Zaproszenia rozeszły mi się jak świeże bułeczki. Po rozdaniu ich koleżankom umówiłam się z jedną z nich, że pójdziemy razem. Zawsze więcej można zauważyć ;) W sephorze wizażystka robiąca nam makijaż opowiadała dokładnie co po kolei nakłada, żebyśmy mogły wynieść z tego jak najwięcej. Szczerze mówiąc bardzo się bałam, że będzie to wyglądać jak mega tapeta. 

Na początku oczywiście krem do twarzy, później podkład, korektor - normalka. Następnie konturowanie na mokro kredkami Smashbox - policzki, czoło, nos. Efekt całkiem niezły. Później przypruszenie to pudrem i konturowanie na sucho. Znowu w ruch weszła paleta ze Smashboxa i koniec. A efekt? Przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Nie wyglądało to jak tapeta tylko mega naturalnie. Twarz piękna i smukła, nos wąski a czoło normalnie a nie wysokie. Moim zdaniem warto wydać 49 zł - bo tyle kosztuje usługa, żeby samemu się przekonać co dokładnie tam się dzieje. Bardzo polecam - bo można dowiedzieć się naprawdę wiele na temat konturowania i do tego zapytać o wszystko co nas interesuje.

środa, 23 września 2015

Kosmetyczny szał zakupowy :)

Żadne zakupy nie wciągają tak bardzo jak kosmetyczne. Dzisiaj wyruszyłam szlakiem drogerii w Rzeszowie, żeby zobaczyć co ciekawego mogę tam upolować. Plan był jeden - poszukać kolorówki w dobrych cenach. 


Pierwszy przystanek był w drogerii Natura - uwielbiam ją! Bardzo miła i kompetentna obsługa, przystępne ceny i dużo różnych marek - czego chcieć więcej? ;) Wybrałam kosmetyki KOBO - bronzer i dwa cienie o świetnych żywych kolorach - limonka i turkusowy <3 zakochałam się w nich bo kolor w pudełku i kolor na oku to dokładnie to samo! Skusiłam się jeszcze na wodoodporny eyeliner w pisaku mySecret. Przy okazji sięgnęłam po tonik Nivea ;)






W douglasie skusiłam się na kosmetyki NYX - szminkę Round Lipstick 620 Paris - jest nawilżająca, ma kremową konsystencję i jest mocno napigmentowana. Do tego dobrałam NYX Wonder pencil - odcień light. Jest to korektor w kredce, który świetnie się sprawdza do używania  na linii wodnej, konturowania itp. Tak na prawdę każda z nas powinna w swojej kosmetyczce mieć kredkę w odcieniu nude. Do zakupu dostałam 3 próbki serum Dr Ireny Eris VITACERIC i próbkę podkładu CLINIQUE even better.














W douglasie zauważyłam też, że jest możliwość skorzystania z cyfrowej analizy kolorystycznej skóry aby dobrać idealny podkład. Oczywiście musiałam skorzystać, żeby zobaczyć na czym to polega. No i jedyne co się stało to zmarnowałam swój czas. Najpierw zostałam odesłana z jednego do drugiego bo tablety nie łapią internetu. Normalnie chyba bym zwątpiła, ale doszłam do wniosku, że później będzie zżerać mnie ciekawość - więc poszłam do drugiego douglasa. 
Cała usługa polega na przyłożeniu specjalnego urządzenia w trzech miejscach - na czole, policzku i szyi. Tam wychodzi chyba odcień, u mnie było to W307 - czyli odcień ciepły. Później na tablecie wpisuje nr który się pojawił i wyskakują propozycje podkładów, pudrów, korektorów itp. Najśmieszniejsze jest to że podkłady, które się pokazują mają ceny 300-200 zł. Nic z niższej półki cenowej - ani Max Factor, Artdeco, IsaDora czy inne. Po prostu nic, co moim zdaniem jest całkiem bez sensu, bo nie każdy chce lub stać go na podkład za ok 300 zł. Kiedy zapytałam dlaczego tak się dzieje, Pani odpowiedziała, że nie wszystkie podkłady są w bazie. Co w moich oczach czyni całą tą usługę mega bezsensowną.

Ostatni przystanek to Superpharm gdzie wybrałam eyeliner w słoiczku z Maybelline. Myślę, że gdybym się trochę rozejrzała znalazłabym więcej rzeczy które by mnie skusiły - dlatego się nie rozglądałam ;)

Za jakiś czas napiszę kilka słów jak się sprawują ;)

niedziela, 20 września 2015

CK Eternity Now - nowe love!

Niedawno dostałam przecudowną paczkę w której znajdowały się 3 próbki perfum damskich i 3 męskich Eternity NOW, do tego jeszcze szampan ale chyba bardziej w gratisie ;)

Zacznę od tych które najbardziej mnie zainteresowały - czyli DLA NIEJ. W małej fiolce zostały umieszczone aromaty soczystej liczi, delikatnej piwonii i aksamitnego kaszmiru. Uwielbiam perfumy CK i moją największą miłością była Euphoria - do momentu w którym otworzyłam paczkę. Bo tam znalazło się wielkie WOW. Jestem zakochana w tej perfumie <3 Jest przepiękna, pachnie bardzo zmysłowo i kobieco a do tego utrzymuje się CAŁY DZIEŃ! Nie kłamię ;) perfumowałam się przed wyjściem do pracy i gdy wracałam do domu ona dalej była wyczuwalna. Jak dla mnie 10/10. Jestem pewna, że gdy mi się skończy próbka to kupię 100 ml. Po prostu muszę ją mieć!



Opcja DLA NIEGO ma w sobie nutę tropikalnego aksamitu, pikantnego imbiru i marokańskiego drzewa cedrowego. Na początku kiedy mój chłopak jej użył to była bardzo mocna - powiedziałabym nawet, że troszkę dusząca. Ale później - mmm... marzenie! To jest zapach w stylu - mija Cię facet, który nie przyciąga jakąś mega urodą, ale ten zapach - to jest to przez co odwrócisz za nim głowę :) Ja się zakochałam!

poniedziałek, 14 września 2015

L'Oréal Professionnel Pro Fiber - moje wrażenia

Postanowiłam opisać moje odczucia po kuracji pro fiber. Używałam według zaleceń kosmetyków, które dostałam w salonie i efekt miękkich włosów miał się po prostu utrzymać. Do tego nie używałam żadnych innych kosmetyków - takie wymagania dostałam od fryzjerki (żadnych olejków, odżywek innych firm, kuracji itp.)

Co stało się tak na prawdę?

Dostałam dwa kosmetyki szampon i serum - kilka słów o nich.

Szampon przypadł mi do gustu - ładnie pachnie, świetnie się pieni i jest dosyć wydajny. Nie ma się do czego przyczepić ;)  Niestety ciężko gdziekolwiek znaleźć cenę takiego szamponu, jedyna opcja to udać się do salonu L'Oréal Professionnel i zapytać. 

Serum - nawet nie wiem co o nim napisać. Serum wygląda jak zabarwiona woda - dokładnie o takiej konsystencji, ciężko nakłada się na włosy bo niestety ucieka pomiędzy palcami, a do tego nie robi spektakularnych efektów. 
Plus dla serum za to, że bez używania odżywki byłam w stanie rozczesać włosy dzięki niemu ;)

Należę do osób, które włosy myją co 2 dni no i tu niestety pojawił się kolejny problem. W dzień mycia włosów wyglądały świetnie - miłe w dotyku, gładkie itp. Jednak następnego dnia na mojej głowie było siano z niewielką możliwością rozczesania. Pomimo wiązania włosów na noc, żeby się nie plątały rano przeżywałam katusze. Miałam dwa wyjścia - bawić się z czesaniem włosów po kilkanaście minut lub nie uważać na włosy i łamać część z nich. Oczywiście wybierałam dłuższą wersję i lepszą dla moich włosów. A co dostawałam? Połamane końcówki.

Zabieg w salonie był bardzo przyjemny i faktycznie po nim można było zauważyć różnicę przed i po, jednak pielęgnacja domowa wcale nie podtrzymuje efektów w zadowalającym procencie. 
Cena zabiegu w salonie w którym wykonywany był zabieg to 200-300 zł i w tym są dwa kosmetyki do pielęgnacji w domu. Jeżeli faktycznie w cenę wliczone są kosmetyki do pielęgnacji w domu to nie jest wygórowana, jeżeli jednak cena obejmuje sam zabieg to trzeba przyznać, że jest stanowczo za wysoka. 

Czy wybrałabym się jeszcze raz na tą samą usługę? Zdecydowanie nie. 

piątek, 11 września 2015

Sombre na głowie czyli druga wizyta w salonie KREATOR STYLU

Kolejny raz pojawiłam się w salonie kreator stylu Co spotkało mnie tym razem? Płacz po wyjściu czy błysk w oku? Zapraszam do lektury! :)

Zapisałam się do przesympatycznej Pani Sabiny, która już pracowała na moich włosach i wiedziała jakiego efektu będę oczekiwać. 


Jak wyglądały moje włosy przed koloryzacją? Strasznie! Zrobiły się pstrokate - w jednym miejscu bardzo jasne, w innym żółtawe. Nie miałam o tym pojęcia dopóki nie zrobiłam zdjęcia w domu przed wyjściem do fryzjera. Doskonale widać to na zdjęciu obok. W sumie nie ma się co dziwić bo ostatnio u fryzjera byłam 3 miesiące temu (jakoś nie było mi po drodze zapisać się wcześniej) ;)

Blond ma to do siebie że z czasem żółknie i choćby nie wiem jakich kosmetyków się używało to moim zdaniem jest to nieuniknione. Chociaż przyznam szczerze, że przyzwyczaiłam się do tego jasnego blondu no ale z takimi włosami trzeba było coś zrobić - nie było wyjścia. 

Pomimo tego, że Pani Sabina na moich włosach już działała to przyznam się, że trochę mi się słabo robiło na myśl, że coś będziemy zmieniać i jak to będzie wyglądać. Lubię zmiany ale zawsze przy tym towarzyszy mi wielki stres ;)


Do rzeczy! Już przechodzę do sedna - czyli co przyniosła wizyta w salonie.

Mój spory odrost sprawił, że można było zrobić dłuższe ciemniejsze pasma niż na początku - co zaczęło mnie niepokoić (uwielbiałam ten blond!). No ale oddałam się w ręce specjalistki z myślą - NA PEWNO BĘDZIE DOBRZE :) Kiedy P. Sabina robiła pasemka rozmawiałyśmy o pielęgnacji włosów - w salonie pracują na najlepszej marce czyli Kemonie. Jednak można się dowiedzieć od niej o wielu różnych innych sprawdzonych kosmetykach - droższych, tańszych, popularnych i mniej popularnych. I zaintrygował mnie JANTAR którego mam zamiar spróbować bo nie dość, że wypadają mi włosy to jeszcze praktycznie w ogóle nie rosną. Mam nadzieję, że będą efekty ;) Jeżeli ktoś z Was używał to proszę dajcie znać jak wpłynął na włosy. 
Po zrobieniu pasemek popijałam pyszną kawę i przyglądałam się całemu salonowi i pracy innych fryzjerów - widać, że wszyscy mają tam pojęcie co robią ;) 

Następnie przy myjce został użyty środek który niweluje żółty odcień - dzięki niemu blond wygląda faktycznie jak powinien. Gdyby nie fakt, że bardzo byłam zainteresowana tym co się dzieje dookoła to chyba bym zasnęła. Bardzo wygodnie, kosmetyki pachną przecudownie - można odpłynąć :)

Przechodzimy do suszenia. Moje zainteresowanie kolorem jaki wyszedł było tak ogromne, że jedyne co robiłam to patrzyłam na ręce fryzjerki, żeby uchwycić chociaż na chwilę jak wyglądam. Z tyłu nie ma wielkiej zmiany - bo kolor wygląda bardzo podobnie - jednak z przodu wielkie WOW. Włosy stalowe przeplatają się z jasnym blondem, nawet nie za bardzo wiem co o tym napisać. Jestem pewna, że na początku będzie ciężko mi się przyzwyczaić, ale jak zobaczyłam minę mojego chłopaka to zrozumiałam, że jest bardzo dobrze! :) 
Jedyne o co się martwię to, że nie przyzwyczaję się do ciemniejszych włosów ;)

Bardzo polecam salon kreator stylu a w nim Panią Sabinę - wie co robi! :)

Porównanie ostatniej i dzisiejszej koloryzacji ( tak jak pisałam - mi włosy nie rosną :( )


piątek, 14 sierpnia 2015

Vichy idealia skin sleep - czyli jak niwelować skutki średnio przespanej nocy

Już od dawna używałam kremu na dzień Vichy Idealia. O Idealii specjalnie stworzonej na noc dowiedziałam się z pudełeczka Beglossy. Do Vichy zawsze byłam nastawiona pozytywnie bo nigdy ich kremy mnie nie zawiodły, jednak krem na noc przerósł całkowicie moje oczekiwania. Ma konsystencję balsamu w żelu, już o samym nałożeniu skóra się odpręża.

Ale co dalej? Ja się przekonałam gdy nie mogłam spać a następnego dnia musiałam iść do pracy. Zastanawiałam się jak ukryć sińce i worki pod oczami nie nakładając kilku warstw kosmetyków do makijażu. Doszłam do wniosku, że to będzie niewykonalne, po prostu moja twarz będzie mówić - 'miałam ciężką noc'. No cóż, tak też bywa.

 Jednak gdy wstałam rano nie mogłam uwierzyć patrząc w lustro. Moja skóra wyglądała świetnie, bez sińców, worków, nie była szara a promienna! przy takim kremie nie trzeba nic zakrywać, wystarczy delikatny makijaż i wyglądasz jak gwiazda :)

W superpharm krem jest dostępny za ponad 100 zł, jednak można spokojnie znaleźć miejsca gdzie będzie tańszy. Na ceneo widziałam za osiemdziesiąt kilka zł. Moim zdaniem cena w żaden sposób nie jest wygórowana. Często dużo droższe kremy nie działają tak dobrze.

Gdy tylko skończył mi się krem z pudełka od razu skierowałam się do apteki żeby go  dostać , bo nasza wypoczęta i promienna skóra to wizytówka, więc trzeba o nią dbać :)