piątek, 11 września 2015

Sombre na głowie czyli druga wizyta w salonie KREATOR STYLU

Kolejny raz pojawiłam się w salonie kreator stylu Co spotkało mnie tym razem? Płacz po wyjściu czy błysk w oku? Zapraszam do lektury! :)

Zapisałam się do przesympatycznej Pani Sabiny, która już pracowała na moich włosach i wiedziała jakiego efektu będę oczekiwać. 


Jak wyglądały moje włosy przed koloryzacją? Strasznie! Zrobiły się pstrokate - w jednym miejscu bardzo jasne, w innym żółtawe. Nie miałam o tym pojęcia dopóki nie zrobiłam zdjęcia w domu przed wyjściem do fryzjera. Doskonale widać to na zdjęciu obok. W sumie nie ma się co dziwić bo ostatnio u fryzjera byłam 3 miesiące temu (jakoś nie było mi po drodze zapisać się wcześniej) ;)

Blond ma to do siebie że z czasem żółknie i choćby nie wiem jakich kosmetyków się używało to moim zdaniem jest to nieuniknione. Chociaż przyznam szczerze, że przyzwyczaiłam się do tego jasnego blondu no ale z takimi włosami trzeba było coś zrobić - nie było wyjścia. 

Pomimo tego, że Pani Sabina na moich włosach już działała to przyznam się, że trochę mi się słabo robiło na myśl, że coś będziemy zmieniać i jak to będzie wyglądać. Lubię zmiany ale zawsze przy tym towarzyszy mi wielki stres ;)


Do rzeczy! Już przechodzę do sedna - czyli co przyniosła wizyta w salonie.

Mój spory odrost sprawił, że można było zrobić dłuższe ciemniejsze pasma niż na początku - co zaczęło mnie niepokoić (uwielbiałam ten blond!). No ale oddałam się w ręce specjalistki z myślą - NA PEWNO BĘDZIE DOBRZE :) Kiedy P. Sabina robiła pasemka rozmawiałyśmy o pielęgnacji włosów - w salonie pracują na najlepszej marce czyli Kemonie. Jednak można się dowiedzieć od niej o wielu różnych innych sprawdzonych kosmetykach - droższych, tańszych, popularnych i mniej popularnych. I zaintrygował mnie JANTAR którego mam zamiar spróbować bo nie dość, że wypadają mi włosy to jeszcze praktycznie w ogóle nie rosną. Mam nadzieję, że będą efekty ;) Jeżeli ktoś z Was używał to proszę dajcie znać jak wpłynął na włosy. 
Po zrobieniu pasemek popijałam pyszną kawę i przyglądałam się całemu salonowi i pracy innych fryzjerów - widać, że wszyscy mają tam pojęcie co robią ;) 

Następnie przy myjce został użyty środek który niweluje żółty odcień - dzięki niemu blond wygląda faktycznie jak powinien. Gdyby nie fakt, że bardzo byłam zainteresowana tym co się dzieje dookoła to chyba bym zasnęła. Bardzo wygodnie, kosmetyki pachną przecudownie - można odpłynąć :)

Przechodzimy do suszenia. Moje zainteresowanie kolorem jaki wyszedł było tak ogromne, że jedyne co robiłam to patrzyłam na ręce fryzjerki, żeby uchwycić chociaż na chwilę jak wyglądam. Z tyłu nie ma wielkiej zmiany - bo kolor wygląda bardzo podobnie - jednak z przodu wielkie WOW. Włosy stalowe przeplatają się z jasnym blondem, nawet nie za bardzo wiem co o tym napisać. Jestem pewna, że na początku będzie ciężko mi się przyzwyczaić, ale jak zobaczyłam minę mojego chłopaka to zrozumiałam, że jest bardzo dobrze! :) 
Jedyne o co się martwię to, że nie przyzwyczaję się do ciemniejszych włosów ;)

Bardzo polecam salon kreator stylu a w nim Panią Sabinę - wie co robi! :)

Porównanie ostatniej i dzisiejszej koloryzacji ( tak jak pisałam - mi włosy nie rosną :( )


1 komentarz: